Byłem. Najpierw poszedłem do WCR we Wrocławiu. Przyjęła mnie pani — zresztą bardzo uprzejma — choć od razu zaznaczyła, że mieszkam poza Polską, a wojsko nie może dzwonić za granicę. „Bo jak wiadomo, za granicą mieszka diabeł”. Po chwili zszedł do mnie jakiś wojskowy w moim wieku – rozsądny, rzeczowy, po ludzku normalny. Wyjaśnił spokojnie, że mogą wysłać wezwanie na komisję, ale tylko na polski adres. Powiedziałem, że nie ma sprawy, ojciec...
